Zaznacz stronę

Dla tych, co nie przepadają za tofu i nie wiedzą, co z niego zrobić.

Tofu. Jedni lubią, inni za nim nie przepadają. Bo mdłe, bez smaku… Ja tofu bardzo lubię. Nawet czasem robię je sama. Może kiedyś o tym napiszę. Uwielbiam tofu pokrojone w plastry i smażone z odrobiną sosu sojowego. Tofu ma to do siebie, że przyjmuje wszystkie smaki i aromaty, więc jeśli je dobrze przyprawimy – wcale nie będzie mdłe! Polecam pastę z tofu do chleba i pasztet, na który przepis poniżej. Coś genialnego, niebo w gębie, dzika pycha i t.d. 🙂
No i może być alternatywą dla mięsnych pasztetów wielkanocnych – jest całkowicie wegański.

Składniki:

  • 500g tofu
  • 500g pieczarek (można dodać jakieś „prawdziwe” grzyby – ja dodałam proszek ze zmielonych podgrzybków)
  • 10 suszonych pomidorów w oliwie
  • 3 łyżki oliwy z pomidorów
  • 2 cebule
  • 4-5 ząbków czosnku
  • 1 łyżka czarnuszki
  • 1,5 łyżki nasion lnu złocistego
  • 1 łyżka mielonej słodkiej papryki
  • szczypta płatków chili
  • 1 łyżka ziaren sezamu
  • 4 łyżki płatków owsianych
  • 1 łyżka zmielonej kolendry
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • sól i pieprz do smaku
  • świeże oregano – garść drobnych listków (lub suszone – 2 łyżeczki)

Przygotowanie:

  1. Cebulę i czosnek drobno siekamy, podsmażamy na oliwie z pomidorów.
  2. Pieczarki myjemy, drobno kroimy i dorzucamy do cebuli. Dusimy aż pieczarki zmiękną, a woda, którą puściły, całkowicie odparuje– około 15 minut.
  3. Tofu miksujemy z suszonymi pomidorami, dodajemy pieczarki z cebulą, też lekko miksujemy, ale nie dokładnie, dobrze zostawić kawałki pieczarek, nawet kawałki suszonych pomidorów mogą być.
  4. Do masy dodajemy pozostałe składniki – i dokładnie mieszamy.
  5. Przekładamy wszystko do formy wyłożonej papierem do pieczenia (pasowałaby krótka keksówka, ale ja takiej nie mam, więc mój pasztet wyszedł bardzo płaski, jednak nic smakowi nie zaszkodziło.)
  6. Pieczemy w piekarniku w temperaturze 170 stopni przez około pół godziny. Wierzch pasztetu powinien ładnie zbrązowieć, ale nie spalić się.
  7. Po upieczeniu zostawiamy do ostygnięcia.

Idealny na kanapki, ale ja zazwyczaj połowę zjadam bez chleba. Dobrze się kroi w plasterki.