Kulki pełne dobrej energii
- 200g nerkowców
- 200g świeżych daktyli
- skórka otarta z jednej pomarańczy
- 3 łyżeczki kakao
Proszę Państwa, to coś obłędnie pysznego i zaskakująco łatwego do zrobienia. Tylko dwa składniki (lub trzy). Do tego blender, pergamin i nóż. I już. W parę chwil masz pyszne i zdrowe surowe batony wegańskie z daktyli i nerkowców.
A dokładnie, to: weź tyle samo daktyli i nerkowców, do tego odrobina jagód goji, wrzuć wszystko do blendera i zmiksuj wszystko razem. Rozdrobnione daktyle i orzechy wyciągamy z pojemnika blendera i ugniatamy jak masę na kruche ciasto – do połączenia składników. Mój blender nie daje rady zmiksować wszystkiego na gładko. I dobrze, dzięki temu mam w batonach kawałeczki orzechów, a masa nie jest jednolita. Masę „rozpłaszczamy” na desce wyłożonej pergaminem/papierem do pieczenia – na wysokość ok 0,5-1 cm. Można przygnieść i wyrównać drugą deską, też z papierem. Schłodź w lodówce przez co najmniej godzinę i dopiero wtedy pokrój. Dlaczego papier/pergamin jest ważny? Bo jedną stronę ma taką bardziej śliską, dzięki czemu masa nie przykleja się do papieru. A schłodzona masa lepiej się kroi i trzyma. Dlatego batony przechowuj w lodówce. Ja każdy batonik zawijam w kawałek papieru, dzięki czemu szybko mogę zabrać taki batonik ze sobą do pracy—po prostu otwieram lodówkę i pakuję zawijasek do torebki/kieszeni. Nie wiem, jak długo takie batony można przechowywać – ale myślę, że lepiej zrobić mniej niż więcej. Zawsze można zrobić znowu. Albo, gdy zrobiliście za dużo – podzielcie się z kimś, kogo lubicie 🙂
Na 12 batoników potrzeba:
Świeże dojrzałe daktyle są dużo lepsze od tych suszonych, bo są bardziej miękkie i łagodne. Gdy masz twarde suszone daktyle, możesz je na chwilę namoczyć, ale na niezbyt długo. I trzeba je porządnie odsączyć. W przeciwnym razie uzyskasz rzadką glamdzię, pyszną, ale batonów z niej nie będzie.
Słodkie ciasto, które Nigella nazywa „chlebem bananowym” (ang. banana bread) – jednak moim zdaniem bliżej mu do ciasta właśnie, a nie do chleba. Wspaniałe na podwieczorek – z kawą lub herbatą. Albo ze szklanką zimnego mleka, jak ktoś lubi.
Podaję przepis lekko zmodyfikowany, gdyż moim zdaniem ciasto z przepisu oryginalnego wychodzi zbyt słodkie. Nigella poleca użyć rodzynek sułtanek, jednak uważam, że żurawina też dobrze pasuje, więc jeśli ktoś rodzynek nie lubi, może zastąpić je żurawiną.
Składniki:
Przygotowanie:
PS. Wiem, że proszek do pieczenia to zło. Następnym razem spróbuję upiec bez i dam znać, co wyszło.
Rzadko używam kaszy lub ryżu „w woreczkach”, ale taką akurat miałam w domu (pozostała po wyjeździe wakacyjnym pod namiot). Zatem ugotowałam dwa woreczki kaszy jaglanej (200g), bo chciałam zrobić sałatkę z kaszą. Niestety, zagapiłam się, bo w tym samym czasie, gdy gotowała się kasza, wieszałam pranie. Zapomniałam o kaszy i przegapiłam moment, w którym była gotowa. Do sałatki się nie nadawała już, ale na ciasteczka – jak najbardziej. Są pyszne, chrupiące i … zdrowe, bo oprócz tego, że bez mąki, to jeszcze bez cukru. No i niezbyt słodkie. W sumie może można dodać więcej syropu albo suszonych owoców. Osobiście nie lubię, gdy coś jest zbyt słodkie. Te są idealne 🙂
Składniki:
Przygotowanie:
Roztopić olej kokosowy w garnku, dodać mleko roślinne i syrop z agawy i podgrzać (ale nie gotować). Kaszę jaglaną zmiksować na gładko z płynnymi składnikami. Dodać żurawinę, płatki owsiane i posiekane orzechy. Wymieszać na w miarę jednorodną, gęstą masę. (Można spróbować, czy smak jest taki, jak trzeba i ewentualnie dodać jeszcze słodyczy/płatków owsianych/żurawiny.) Powinna być tak gęsta, żeby nie spływała z łyżki, a po nałożeniu łyżką na blachę pozostawała w miejscu. Nakładać na blachę łyżką, można wilgotną dłonią lekko ciasteczka spłaszczyć. Piec około 20-25 minut w temperaturze 180 °C.
Są chrupiące na zewnątrz, a środku miękkie i lekko wilgotne.
Były pyszne lekko ciepłe, przestudzone też są bardzo okej. Ale nie wiem, jak długo mogą postać – obawiam się, że nie będę miała okazji tego sprawdzić. 😉 Mam wrażenie, że na drugi dzień przestają być chrupiące.
Czas leci nieubłaganie, minęła już połowa wakacji i prawie tydzień sierpnia. Sierpień to miesiąc, w którym na targach jest mnóstwo warzyw i owoców, pojawiają się już dynie zwiastujące jesień, ale przede wszystkim – są już jabłka, a oprócz nich: jeżyny, śliwki, maliny, morele… A warzywa najsmaczniejsze są właśnie o tej porze roku.
Dziś jest trochę chłodniej niż ostatnio, więc można włączyć piekarnik. Będzie ciasto owocowe i pieczone warzywa. Podaję przepis na ciasto.
Składniki:
Przygotowanie:
1) Z mąki, jajek, masła, soli i cukru zagnieć ciasto. Wstaw do lodówki na 30 minut, żeby się schłodziło. Zimnym ciastem wyklej formę – może być tortownica albo forma prostokątna. Ja użyłam prostokątnej formy do brownie.
2) Morele pokrojone w ćwiartki ułóż skórką do dołu, dodaj maliny. Posyp owoce cukrem i płatkami owsianymi (wchłoną nadmiar soku z owoców).
3) Wstaw do nagrzanego piekarnika (180 stopni) i piecz przez około 45 minut.
4) Upieczone ciasto posyp cukrem pudrem.
Znacie magazyn e!stilo? Nie? To macie szansę poznać. Możecie wygrać półroczną prenumeratę.
To dwumiesięcznik, w którym znajdziecie ciekawe artykuły, przepisy na pyszne dania i mnóstwo porad dotyczących zdrowego stylu życia, ekologii oraz aktywnego spędzania czasu.
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie! 🙂
Co trzeba zrobić?
Przyślijcie przepis na ulubione danie, w którym główną rolę grają JABŁKA. Macie na to 7 dni.
Warunki konkursu:
1) Główny składnik przepisu: jabłka.
2) Nagroda: jedna półroczna prenumerata magazynu e!stilo.
3) Przepis prześlij na adres e-mail: ula [at] dzikapycha.pl do 13 sierpnia 2014 roku. Do przepisu możesz dołączyć zdjęcie potrawy, lecz nie jest to warunek konieczny.
4) Ze wszystkich nadesłanych przepisów wybiorę jeden. Wyniki konkursu zostaną opublikowane na blogu w poniedziałek, 18 sierpnia 2014 roku. Zwycięzcę powiadomię o wygranej drogą mailową.
Jako, że sezon na wiśnie w pełni, pomyślałam, że to idealny moment, żeby zrobić coś, o czym marzyłam od dawna: clafoutis.
Podobno ten francuski deser tradycyjnie przyrządza się z czereśniami, ale wydaje mi się, że wiśnie pasują do niego idealnie. Są bardziej kwaśne od czereśni i bardzo dobrze komponują się ze słodkim ciastem.
A samo ciasto – zaskakujące. Rośnie w górę jak suflet i równie szybko opada, dlatego najlepiej jeść je na gorąco, zanim opadnie, a wierzch jest chrupiący. Na zimno też jest smaczne, ale trochę wygląda i smakuje jak bardzo gruby naleśnik z owocami. 😉
Składniki:
Przygotowanie:
Oryginalny przepis (troszkę go zmodyfikowałam) pochodzi z książki „Łatwa kuchnia francuska”, autor: Raymond Blanc, wyd. Oficyna IMBIR, Warszawa 2006.