Kupiłam ostatnio brukiew – warzywo zapomniane i rzadko spotykane. Jednak im dłużej o tym myślę, to przypomina mi się, że gdzieś już je kiedyś widziałam. U Dziadków na wsi. I nawet je kiedyś jadłam. Tylko wtedy wszyscy mówili na nie „karpiel”. Co więcej, karpiele były przeznaczone jako pasza dla zwierząt, ale czasem udawało się skraść jednego i schrupać na surowo. Nigdy natomiast nie jadłam brukwi gotowanej. A w takiej Anglii na przykład można kupić ją praktycznie wszędzie – jako warzywo, które dodaje się do zup.
Surowa brukiew jest troszeczkę podobna w smaku do rzodkwi. Gotowana – staje się słodka. Postanowiłam zrobić z brukwi zupę-krem. Wyszła przepięknie słoneczna, a dodatek batata tylko wzmocnił kolor i dodał słodyczy.
Składniki:
- brukiew (u mnie jedna sztuka, ok. 500g)
- bataty (u mnie jeden, ok. 150g)
- cebula – 1 szt
- czosnek – 6 ząbków
- oliwa
Aby zrobić zupę, należy:
Brukiew i bataty obrać, pokroić w kostkę. Wrzucić do garnka, zalać wodą tak, aby wszystkie kawałki warzyw były przykryte. Ugotować w osolonej wodzie do miękkości.
Cebulę i czosnek posiekać i zeszklić na patelni na oliwie.
Dodać cebulę i czosnek do zupy.
Elektrycznym narzędziem miksującym wszystko zmiksować na krem.
Fantastycznie smakuje z pieprzem lub płatkami chili, świeżymi ziołami i grzankami razowymi.