Zaznacz stronę

Majowe risotto ze szparagami

„Risotto” przygotowywane u mnie w domu rodzinnym w niczym nie przypominało tej tradycyjnej włoskiej potrawy. Owszem, zawierało ryż, ale nie był to kleisty okrągły ryż, tylko zwykły długi ryż dostępny wtedy w sklepach. Oprócz tego był w nim jeszcze kurczak (z rosołu), groszek z puszki, pieczarki i żółty ser. Wszystko było zapiekane w prodiżu lub piekarniku. Taka zapiekanka ryżowa 😉

Tymczasem włoskie risotto przygotowuje się na patelni lub w garnku, a ryż powinien być lekko twardy. Takie ze szparagami przyrządzam co roku w maju, w sezonie szparagowym. Latem lubię risotto z kurkami, jesienią buraczkowe… W sumie to jedno z moich ulubionych dań. Nawet M. nie widząc, co gotuję, potrafi po zapachu rozpoznać risotto – bo gdy wino wlane do ryżu paruje, wydziela się charakterystyczny zapach. Risotto jest kremowe, lecz nie rozgotowane, zarówno ryż jak i szparagi powinny stawiać lekki opór zębom 😉

Składniki (na 4 porcje):

  • ryż arborio lub carnaroli (ok 200g)
  • białe wytrawne wino (ok 100ml)
  • gorący bulion warzywny (ok 750 ml)
  • pół pęczka szparagów (250g)
  • cebula (średnia)
  • parmezan (utarty – ok 50g, lub więcej)
  • natka
  • sól i pieprz do smaku
  • oliwa (1-2 łyżki)
  • łyżka masła

Przygotowanie (ok. 20 minut):

1. Cebulę siekamy w drobną kostkę i smażymy na oliwie z 1/2 łyżki masła aż się zeszkli.

2. Dodajemy ryż i mieszamy aż ziarenka ryżu zaczną robić się przezroczyste.

3. Wlewamy wino, mieszamy.

4. Gdy wino odparuje, dodajemy bulion. Po trochu. Nie wlewamy całego bulionu od razu. Dodajemy go stopniowo, mieszamy od czasu do czasu, pilnujemy aby się nie przypaliło.

5. Umyte (i obrane) szparagi kroimy w (około 1-2 cm) kawałki. Dorzucamy po ok. 12 minutach do ryżu. Główki szparagów dodajemy kilka minut przed końcem gotowania.

6. Jeśli trzeba, solimy – ale ostrożnie, jeśli bulion zawiera sól, należy spróbować przed posoleniem, bądź nie solić wcale – bo dodany później parmezan też jest słony. 😉

7. Przyprawiamy świeżo mielonym czarnym pieprzem.

8. Na koniec dodajemy jeszcze ½ łyżki masła i utarty parmezan. Mieszamy.

9. Posypujemy posiekaną natką.

 

 

 

 

Zielone wiosenne pesto

Wiosna, maj, zieleń… I pierwsze szparagi! Od Majlerta, bo te są najpyszniejsze. Wybrałam się w pierwszomajowy poranek do sklepiku na Białołęce po szparagi – oczywiście zielone, moje ulubione – nie trzeba ich obierać, mają przecudny wiosenny kolor i jeszcze można jeść na surowo – zawsze biorę więcej szparagów, bo część zjadam po drodze do domu, na surowo właśnie.

Oprócz szparagów w sklepiku kupiłam też wspaniały szczypior czosnkowy, koperek, rukolę i młody szpinak. Ach, jak tęskniłam za świeżą zieleniną! Coś szparagowego przyrządzę jutro, a dzisiaj zrobiłam przepyszne zielone pesto.
Aż dziwne, że do tej pory nie ma na blogu przepisu na pesto. Może dlatego, że nie jestem w stanie podać dokładnych proporcji? To podam orientacyjne, bo tak naprawdę to wszystko zależy od tego, co i ile macie pod ręką. Przecież zielone pesto można zrobić z różnych świeżych liści. Najpopularniejsze jest z bazylii, ale ja lubię eksperymentować i robię pesto z innych liści też, np. z jarmużu. Albo z liści rzodkiewki. Wiosną pyszne jest pesto z czosnku niedźwiedziego, jeśli macie dostęp do takiego. Pamiętajcie, że dziko rosnący czosnek niedźwiedzi jest pod ochroną, ale można go też hodować. I takim właśnie czosnkiem zostałam obdarowana kilka dni temu. Część dodałam do humusu. A część – do pesto.

Moje dzisiejsze pesto przygotowałam z: liści rzodkiewki (z jednego pęczka), szczypioru czosnkowego (1/3 pęczka), lubczyku (2 małe gałązki), natki (pół pęczka), bazylii (z kilku gałązek) i czosnku niedźwiedziego (ok. 15 liści). Do tego oliwa (sporo, ok. 100ml), pecorino (ok. 80g) i orzechy nerkowca (spora garść). I jeszcze szczypta soli.

Wszystkie liście należy dokładnie umyć i osuszyć. Można je grubo posiekać. Orzeszki można podprażyć na suchej patelni – ostawić do ostudzenia. Ser (nie musi być pecorino, może być parmezan, grana padano lub inny twardy ser, np. polski bursztyn) utrzeć na tarce o grubych oczkach. Wszystko wrzucić do blendera, wlać oliwę, dodać szczyptę soli i zmiksować.
Najlepiej zjeść od razu, z makaronem, ale przechowywane w szczelnie zamkniętym słoiczku, zalane cienką warstwą oliwy, przetrwa kilka dni w lodówce. Na kanapki równie doskonałe.

Daktylowo-nerkowcowa słodycz

Proszę Państwa, to coś obłędnie pysznego i zaskakująco łatwego do zrobienia. Tylko dwa składniki (lub trzy). Do tego blender, pergamin i nóż. I już. W parę chwil masz pyszne i zdrowe surowe batony wegańskie z daktyli i nerkowców.

A dokładnie, to: weź tyle samo daktyli i nerkowców, do tego odrobina jagód goji, wrzuć wszystko do blendera i zmiksuj wszystko razem. Rozdrobnione daktyle i orzechy wyciągamy z pojemnika blendera i ugniatamy jak masę na kruche ciasto – do połączenia składników. Mój blender nie daje rady zmiksować wszystkiego na gładko. I dobrze, dzięki temu mam w batonach kawałeczki orzechów, a masa nie jest jednolita. Masę „rozpłaszczamy” na desce wyłożonej pergaminem/papierem do pieczenia – na wysokość ok 0,5-1 cm. Można przygnieść i wyrównać drugą deską, też z papierem. Schłodź w lodówce przez co najmniej godzinę i dopiero wtedy pokrój. Dlaczego papier/pergamin jest ważny? Bo jedną stronę ma taką bardziej śliską, dzięki czemu masa nie przykleja się do papieru. A schłodzona masa lepiej się kroi i trzyma. Dlatego batony przechowuj w lodówce. Ja każdy batonik zawijam w kawałek papieru, dzięki czemu szybko mogę zabrać taki batonik ze sobą do pracy—po prostu otwieram lodówkę i pakuję zawijasek do torebki/kieszeni. Nie wiem, jak długo takie batony można przechowywać – ale myślę, że lepiej zrobić mniej niż więcej. Zawsze można zrobić znowu. Albo, gdy zrobiliście za dużo – podzielcie się z kimś, kogo lubicie 🙂

Na 12 batoników potrzeba:

  • 150g daktyli (świeżych)
  • 150g nerkowców
  • 1 łyżka jagód goji

Świeże dojrzałe daktyle są dużo lepsze od tych suszonych, bo są bardziej miękkie i łagodne. Gdy masz twarde suszone daktyle, możesz je na chwilę namoczyć, ale na niezbyt długo. I trzeba je porządnie odsączyć. W przeciwnym razie uzyskasz rzadką glamdzię, pyszną, ale batonów z niej nie będzie.