Kalafiorowa kojarzy mi się z łagodną, lekko mdłą zupą. Zupełnie nie wiem, czemu. Może to przez barowo-stołówkowe zupy, które nie zawsze były odpowiednio przyprawione. Moja zupa jest bardzo pikantna. Może nawet dodałam odrobinę za dużo chili. Ale jest tak cudownie aromatyczna, że nie można się jej oprzeć. A ostrość przecież zawsze można złagodzić śmietaną. Jednak sugeruję dodawać chili stopniowo, albo pod koniec gotowania 🙂
Składniki:
- świeża włoszczyzna (kilka marchewek, pietruszki, seler, por)
- dwa ziemniaki
- kilka dużych różyczek kalafiora
- świeża papryczka chili – posiekana (ok. 1 łyżeczki)
- gałązka lubczyku
- bulion warzywny / woda – 2 litry
- 0,5-1 łyżeczka ulubionej mieszanki curry, albo po ¼ łyżeczki kurkumy, mielonej kolendry, kuminu i imbiru
- łyżka oliwy
- sól do smaku
Przygotowanie:
Por drobno posiekać i zeszklić w garnku na oliwie, dorzucić warzywa posiekane w słupki/kostkę/inne kawałki (kalafiora podzielić na małe różyczki), gałązkę lubczyku i zalać bulionem/wodą, dodać chili (uwaga – może być bardzo ostre, można dodać pod koniec gotowania) i przyprawy. Gotować do miękkości. Część zupy lekko zmiksować (uprzednio wyjmując gałązkę lubczyku) . Jak ktoś chce i może, można dodać śmietany. Podawać posiekanymi ziołami – natką, koperkiem, lubczykiem, kolendrą…