Zaznacz stronę

Norweskie podpłomyki ziemniaczane

Ile znacie odmian ziemniaków? Kupujecie zawsze takie same? Dobrze wiedzieć, że do różnych potraw używa się różnych typów ziemniaków. Nie wiedzieć czemu ziemniaki na polskich bazarach najczęściej występują tylko w dwóch odmianach. A przecież jest ich dużo więcej.

Istnieją trzy główne typy ziemniaków: A, B i C oraz są też typy mieszane: AB i BC.

Typ A – to ziemniak typowo sałatkowy. Jego miąższ po ugotowaniu pozostaje zwięzły, można go łatwo pokroić w plastry lub kostkę. Takie ziemniaki, oprócz sałatek, nadają się też do smażenia i zup (nie rozpadają się po obróbce termicznej).

Przykładowe odmiany: Venezia, Bellinda, Colette, Belana, Regina.

TYP AB – ziemniak sałatkowy, raczej wszechstronnie użytkowany.

Przykładowe odmiany: Viviana, Vineta, Tarpan, Frezja, Agata.

TYP B – to ziemniak ogólnoużytkowy. Jego miąższ po ugotowaniu jest dosyć zwarty, i lekko się rozgniata pod widelcem. To właśnie ziemniaki tego typu najczęściej spożywa się do obiadu.

Przykładowe odmiany: Colette, Nandina, Red Sonia, Ewelina, Bellarosa, Georgina, Red Fantasy, Jelly, Irga, Irys, Gala.

TYP BC – to ziemniaki wszechstronnie użytkowe, lecz raczej mączyste.

Przykładowe odmiany: Augusta, Jurata, Elida, Ibis, Arkadia, Bryza, Janka, Fregata.

TYP C – ziemniak mączysty. Miąższ takich ziemniaków po ugotowaniu rozsypuje się. Ziemniaki tego typu są idealne do puree, na frytki lub placki.

Przykładowe odmiany: Honorata, Centa, Grot, Bzura, Ceza.

Przedstawiam Wam moje ostatnie odkrycie: norweskie podpłomyki ziemniaczane. Elastyczne, fajnie się w nie zawija różne smakołyki, można podać je na słodko lub wytrawnie.

Do przygotowania podpłomyków najlepiej nadadzą się ziemniaki typu BC lub C.

Składniki:

  • 500g puree z ziemniaków
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka cukru
  • ok. 150-200g mąki żytniej
  • ew. odrobina wody
    [plus sporo mąki do podsypywania przy wałkowaniu]

Przygotowanie:

Ziemniaki gotujemy bez soli i przeciskamy je przez praskę bądź ugniatamy na puree. Do przestudzonego ziemniaczanego puree dodajemy sól, cukier i mąkę. Wyrabiamy ciasto na gładką masę. Jeśli trzeba, można dodać odrobinę wody lub dosypać mąki, ciasto powinno przestać się kleić do dłoni. Tworzymy kulki wielkości jajka lub piłki golfowej i na stolnicy z mąką wałkujemy na okrągłe placuszki. Trzeba obficie podsypywać mąką – żeby placuszki nie kleiły się do stolnicy ani do wałka. Pieczemy na suchej rozgrzanej patelni. Gdy powstaną pęcherzyki, odwracamy i pieczemy z drugiej strony.

Podajemy np. z kozim twarożkiem, figami, miodem, tymiankiem i czarnym pieprzem.

Oryginalny przepis  (mój jest lekko zmodyfikowany) pochodzi z książki Barbary i Piotra Adamczewskich „Wędrówka po stołach Europy”, wyd. Nowy Świat, Warszawa 2009. Tam moje podpłomyki nazywane są kołaczykami. Jak ktoś chce, może nazywać je chlebkami. W końcu chodzi o smak 🙂

 

 

Ostatnie dni lata i koktajl arbuzowo-ananasowy

Skończyły się wakacje, kończy się i lato – nie da się ukryć.
Wychodząc z domu trzeba zakładać kurtkę, a i szalik też by się czasem przydał.

Ale nic to, w kuchni wciąż można mieć lato. I to w bardzo prosty sposób!

Weź spory kawałek arbuza (bez pestek), pół świeżego ananasa, jednego banana i kilka listków mięty.
Cukru nie musisz dodawać, bo owoce są słodkie.

Wrzuć do blendera, zmiksuj – i gotowe!

Pasta z dyni

Na kanapki. Ale może też być sosem do makaronu.

Składniki:

  • 500g dyni
  • 150 g marchewki
  • 1 duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka
  • łyżka oliwy lub oleju rzepakowego
  • sól i pieprz do smaku
  • pół łyżeczki płatków chili
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • łyżka przecieru pomidorowego
  • 200ml wody

Przygotowanie:

Dynię obrać, pokroić w dużą kostkę. Marchewkę, cebulę, imbir i czosnek też obrać i drobno posiekać. Cebulę i czosnek zeszklić na rozgrzanej oliwie, dorzucić dynię, marchewkę i imbir. Zalać wszystko wodą i gotować na wolnym ogniu do miękkości. Dynia powinna się sama rozpaść, tworząc gęstą pastę, a marchewka – zmięknąć. Dodajemy sól, pieprz, chili, kolendrę oraz przecier pomidorowy i pozwalamy masie jeszcze chwilę „pyrkać”. Gotujemy do całkowitego wygotowania wody. Na tym etapie już w zasadzie pasta/sos są gotowe. Można pastę zmiksować na gładko, albo zostawić w niej kawałeczki marchewki i imbiru – wszystko zależy od preferencji. Ja swojej nie miksowałam. Zapakowałam w słoiczki.

Idealna na kanapki, ale można ją też wykorzystać jako sos do makaronu. Albo na przykład do warzywnej zapiekanki czy lasagne.

Zjadłam trochę na śniadanie – posmarowałam nią plastry kalarepki, które posypałam prażonym słonecznikiem i gomasio. Wyśmienicie smakowało ze świeżymi malinami. A do tego: kiszona cukinia (małosolna) też posypana gomasio, kwiaty czosnku bulwiastego, pomidory, szczypiorek, sałata, kropla oliwy, czarny świeżo mielony pieprz. I jajko sadzone.

Cudowne śniadanie!

 

Zielona bomba witaminowa

W sam raz na niedzielne śniadanie.
Samo zdrowie.
I dziko pyszne.

I wierzcie mi, można się tym najeść 🙂

Składniki (na 4 porcje):

  • pół żółtego melona
  • 2 kiwi
  • garść liści jarmużu
  • pół pęczka natki pietruszki (albo i cały, zależnie od preferencji i wielkości pęczka – mój był olbrzymi)
  • garść liści szpinaku
  • pół garści liści mięty
  • kawałek imbiru (obrany)
  • sok jabłkowy – świeży (1-2 szklanki, w zależności od tego, jak gęsty koktajl chcemy otrzymać)
  • zamiast soku jabłkowego może być woda i świeże jabłko

(U mnie jeszcze była główka sałaty masłowej, bo kompletnie nie wiedziałam, co z nią zrobić, a do sałatki nie chciałam dodawać, więc zmiksowałam.)

Przygotowanie:

  1. Owoce myjemy i obieramy, kroimy w spore kawałki.
  2. Zieleninę myjemy.
  3. Imbir obieramy (możemy pokroić w kawałeczki).
  4. Wszystko wkładamy do blendera, dodajemy sok (lub wodę) i miksujemy.
  5. Cukru nie dodajemy, bo owoce są słodkie 🙂

 Na zdrowie!