Pasta z fasoli adzuki
Pożywna, zdrowa, wegańska – pasta z fasoli adzuki.
Co tu dużo o niej pisać – obłędnie pyszna 🙂
Pożywna, zdrowa, wegańska – pasta z fasoli adzuki.
Co tu dużo o niej pisać – obłędnie pyszna 🙂
Wspaniałe, rozgrzewające curry sojowe. Soja po ugotowaniu przypomina fasolę tylko kształtem, ale konsystencję ma zupełnie inną. Moich gości zaskoczyła chrupkością ziaren.
(więcej…)
Pyszne kremowe pasty do chleba.
Dla tych, co do tej pory jeszcze się nie przekonali do tofu.
I dla tych, co tofu uwielbiają. Dziś dwie wersje w dwóch różnych kolorach.
Ostatnio oglądałam jakiś program o kuchni libańskiej i tak jakoś zachciało mi się przenieść tam. Wszystko takie pyszne, kolorowe,świeże… No nic, na razie nigdzie się nie wybieram, ale pewne smaki i aromaty przecież można odtworzyć w domu.
Z ciecierzycy oprócz humusu i np gulaszu z grzybami i jarmużem można zrobić też falafel. W zasadzie to powinnam napisać, że najczęściej z ciecierzycy robi się humus i falafel. I jedno i drugie pyszne i w sumie proste w wykonaniu, tylko do falafla (a może falafela? Rany, czy falafel odmienia się jak kartofel?) cieciorki się nie gotuje.
Kupiłam ostatnio jarmuż. Miałam szczęście, bo nie jest łatwo go kupić, a tak bardzo go lubię. I jest podobno strasznie zdrowy. To kuzyn kapusty zawierający mnóstwo witaminy C, przeciwutleniacze, żelazo, wapń, fosfor, kwas foliowy… To roślina odporna na duże mrozy, dostępna raczej późną jesienią i zimą, choć latem też go kupowałam. Co więcej, jarmuż poddany działaniu mrozu traci goryczkę, więc latem dobrze jest go najpierw zamrozić, wtedy staje się słodszy.
A z jarmużu tym razem zrobiłam gulasz z cieciorką i suszonymi prawdziwkami i koźlarzami.
Kupiłam ostatnio brukiew – warzywo zapomniane i rzadko spotykane. Jednak im dłużej o tym myślę, to przypomina mi się, że gdzieś już je kiedyś widziałam. U Dziadków na wsi. I nawet je kiedyś jadłam. Tylko wtedy wszyscy mówili na nie „karpiel”. Co więcej, karpiele były przeznaczone jako pasza dla zwierząt, ale czasem udawało się skraść jednego i schrupać na surowo. Nigdy natomiast nie jadłam brukwi gotowanej. A w takiej Anglii na przykład można kupić ją praktycznie wszędzie – jako warzywo, które dodaje się do zup.
Surowa brukiew jest troszeczkę podobna w smaku do rzodkwi. Gotowana – staje się słodka. Postanowiłam zrobić z brukwi zupę-krem. Wyszła przepięknie słoneczna, a dodatek batata tylko wzmocnił kolor i dodał słodyczy.